piątek, 22 marca 2013

Pierwsze dni.

-->
19 marca

Nadszedł ten dzień. Dzień, w którym moje marzenie w końcu mogło się spełnić.
Wylot z Katowic – planowana godzina 17:00. Kierunek – Barcelona!

Ale cóż to był by za dzień, gdyby po drodze nie pojawiło się parę problemów?
Już od rana, czekając z narastającymi nerwami na plecak turystyczny, który powinien przyjść dzień wcześniej. Przyszedł. O godzinie 9:00, więc miałem godzinę na spakowanie wszystkich potrzebnych rzeczy na podróż. 20kg na plecach...będzie ciekawie.
Godzina 10 – jedziemy autem, najszybciej jak się da, na pociąg do Wrocławia. Jestem na miejscu, peron 2 i o dziwo – pociąg przyjeżdża punktualnie, co do minuty – 10:53.

Będąc już na lotnisku w Katowicach dowiedziałem się, że nastąpiło przesunięcie godziny wylotu – 18:40... to mi daje jakieś 3 godziny aby połazić po lotnisku i pomyśleć nad tym ile czasu mi jeszcze zostało. Bardzo rozrywkowe zajęcie.
Gdy już zostałem odprawiony i znalazłem się w samolocie wiedziałem, że już nie ma odwrotu.
Godzina 18:55 – lęcę.
Barcelono... przybywam!


20 marca

Ludzie tutaj są cudowni! Są mili dla pielgrzymów, bądź – ludzi z ogromnymi plecakami ;)
Noc spędziłem pod namiotem w drodze do Barcelony (jednak lotnisko znajduje się od niej kawałek), na śniadanie fasolka z puszki i mogę zacząć zwiedzanie. Jedyny minus to wędrówka wzdłuż autostrady do Barcy, a więc co za tym idzie – hałas i brak cienia. Ale lepsze to, niż ten śnieg!
Jeśli chodzi o wydatki to jest to zależne od tego gdzie i co się je. Dziś jadłem okropnie tłusty i kaloryczny obiad za 5€, ale to Barcelona. Jak dojdę na szlak to postaram się jeść dużo owoców i tylko na obiady będę sobie coś gotował albo knajpka ;)
Planuję dojechać z Barcelony do Irun i stamtąd iść prostą drogą już do Santiago. Skróci mi to znacznie czas podróży, a bilet kosztuje jakieś 30€. Jeśli się uda to pojadę jeszcze dziś wieczorem.

Pozdrowienia spod palm, bo rosną tutaj wszędzie! :D






21 marca

Nie udało się wyjechać do Irun, nie zdążyłem na autobus. Postanowiłem więc przenocować się pod namiotem. Rano jednak byłem jednak niemiło zaskoczony, gdy dorwała mnie hiszpańska policja i wlepiła mandat w wysokości 62,5€. Mocno mnie to zdołowało... ale trudno, idę dalej.
Za jakiś czas znacznie się poprawiło – spotkałem Polaków na Dworcu po drodze! Niby bezdomni, ale byli bardzo zadbani. Pokazali mi drogę metrem, wyjaśnili wszystko i sporo poopowiadali. Jednym słowem – szok! Bardzo mi to pomogło.


Irun odpadło, udało mi się dojechać do Pampeluny i stąd zaczynam swoją drogą do Santiado de Compostela.

 

22 marca

Jest super! Ekstra ludzie – Holender, Amerykanka, Kanadyjka, Niemiec, dwóch Japończyków i inni.
Super śniadanie z pysznymi tostami za 2€ , jesz ile chcesz. Była kawa i mam jeszcze pełny kubek na drogę. :D


Zaczynamy!

Idę ze sporą grupą – bardzo międzynarodową ;)
5 km za Pampeluną idę już ze starszą Panią z Kanady i Panem Holandii, o ile dobrze zrozumiałem. Oboje chcą iść do Santiago, więc będę się ich trzymał. Holender twierdzi, że dojdziemy do celu za około 5 tygodni.
Obecnie jest około 16 stopni na termometrze, a to dopiero 9 rano! To lubię :)

 


Połowa drogi za mną i do następnego schroniska jakieś 12 km. Ciężko, bo przez góry, ale doszedłem jako pierwszy ;)





 

Jeśli się uda prześpię dziś w schronisku, a jeśli nie czekać mnie będzie noc pod namiotem.
Na dzisiaj tyle.

Redagowałam ja, czyli Ania ;)

3 komentarze:

  1. i juz masz ciekawie:P za co dokladnie ten mandat?:D
    Matek.
    nie moge cos przez google komenta wstawic.
    Pozdro:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pracować nie chciałem, włóczyłem się

    Za to do puszki zamykano mnie.."
    od Cinka dla Jaszczura :)
    p.s
    Następnym razem spij pod kamieniem.
    Redagowałem ja, czyli Marcin

    OdpowiedzUsuń
  3. Mandat był za spanie pod namiotem w obrębie miasta Barcelona :P miałem co do tego sporo pecha okazało się że niedaleko jest podstawówka xD

    OdpowiedzUsuń