poniedziałek, 24 czerwca 2013

1000 odsłon! ;D

Mój skromny blog doczekał się pierwszego tysiąca wyświetleń. Nie byłem pewny co do jego prowadzenia ale pokazujecie mi coraz częściej że w jakiś sposób jest przydatny. Dziękuje wam za to, świetna motywacja do dalszego pisania i dzielenia się z wami w tym miejscu moimi przygodami. Będę pisał tak długo jak znajdą się ludzie którym się to przyda lub spodoba. 



Nie robię nic nowego podróżując ale chce to robić "po swojemu" . 

czwartek, 20 czerwca 2013

Motywacje.

Dla czego w ogóle warto wybrać się w podróż ?
Co może nas motywować by nie zrezygnować w trakcje ?

Odpowiedzi jest tyle samo co ludzi którzy przeszli już szlak, jednak uważam że rezygnacja dla osoby która posiada jakieś życiowe ambicje (tak są również ludzie ich pozbawieni) będzie bolesna . Ja sam wiele razy myślałem o powrocie ze skutkiem natychmiastowym . Jednak byłem świadomy że nie darował bym sobie tej porażki, poddać się jest łatwo, nikt od nas przecież nie wymaga takiego wysiłku, dobrowolnie i bez określonej nagrody (poza odpustem chrześcijańskim i własną satysfakcją) idzie się ciężko przez pewien czas. Motywacja przychodzi kiedy pojawia się wrodzony egoizm. Więc odpowiedź prosta. "Nie przyjechałem tutaj dla nikogo , jedynie dla własnego siebie. Chcę być lepszym człowiekiem z jakiegoś powodu wybrałem tą drogę i nie mam prawa się poddać to byłaby moja osobista klęska". Mimo że rodzina czasem podpowiada że i tak już połowa drogi to olbrzymie osiągnięcie myślę że bez całości nie można mówić o jakimkolwiek osiągnięciu.



Ludzi poznaje się nie po tym jak zaczynają tylko po tym jak kończą.
Ja swoją podroż ukończyłem tam gdzie chciałem, ludzie którzy mi w tym pomogli utwierdzali mnie w słuszności tej właśnie drogi.


wtorek, 11 czerwca 2013

Wewnątrz cd...

Wszystko z czym wyruszyłem okazało się błędne. Cały mój żal i gniew który zabrałem był jedynie balastem.
Pozbywałem się go stopniowo, wtedy poczułem się pierwszy raz szczęśliwy że dokonałem takiego wyboru. Cała ta trasa i wszystko co mnie spotkało wydawało się być idealnie tym czego potrzebowałem. Mimo że różniło się całkowicie od tego co zaplanowałem , wiedziałem że muszę odrzucić planowanie i zdać się na intuicję. Na "żywioł drogi" uważam teraz że nie ma sensu oczekiwać od podróży , jeżeli coś dobrego nas spotka to powinniśmy to docenić , a przede wszystkim być otwartym na nieznane.

Działo się o wiele więcej niż mógłbym się spodziewać, dopiero po odrzuceniu balastu moich własnych planów poczułem że mogę osiągnąć to po co odbywam tą wędrówkę. Wszystko miało się rozpocząć dopiero w połowie drogi, cieszyłem się więc że nie obrałem prostszej / krótszej trasy . Ta była odpowiednia,  dopasowana do mnie. A przecież wybrana "przez przypadek" .... c.d.n.


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Wewnątrz...

Chciałbym w tej notce opisać to co czułem kiedy odbywałem swoją "hiszpańską przygodę".
Nie sądzę jednak żeby udało mi się to opowiedzieć wystarczająco dobrze.
Powód jest prosty, przez większość czasu mieszały się we mnie różne emocje i uczucia. 
Ale spróbujmy.

Sam początek był banalny, chciałem uciec od tego co otaczało mnie w domu więc w pośpiechu i bez większych przygotowań wybrałem miejsce , czas oraz to co zabrać bezwzględnie muszę. Decyzja która wydawała mi się tak słuszna jednak przysparzała mi sporo strachu. Bałem się bo przecież było czego, powtarzałem sobie cały czas jak mantrę że wszystko będzie dobrze, przecież zawsze jakoś sobie radziłem. I chociaż tym razem będę trochę dalej od domu niż dotychczas. To i tak poradzę sobie. Taki był plan.

Jeszcze przed odlotem miałem mętlik w myślach. Starałem się nie szukać znaków w tym że samolot ma dwugodzinne opóźnienie lub w tym że nie wiem gdzie będę spał na miejscu lub w ogóle od czego tam zacząć. Wszystko było mgliste, a ta niepewność nie poprawiała mi humoru. Mimo wszystko nie był on najgorszy, przecież tego własnie chciałem. Niepewności...

ps. Przepraszam za te opóźnienia ale ostatnio coś nie mam zacięcia.